Co słychać u Libry?

Cześć,


Ostatnio, no dobra to wcale nie było tak ostatnio, pytałam Was na jaki post macie ochotę. Większość z Was chciała czytać o psiurze, a więc mata co chceta.

Libra się poleca, i zaprasza do lektury.


Dużo osób pytało mnie jak to jest adoptować psa ze schroniska. W sumie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy psika jest inny. Jednak jedno jest pewne, musimy uzbroić się w cierpliwość, jedne psy są strachliwe, drugie potulne i uległe, a trzecie natomiast zachowują bezpieczny dystans. I taka właśnie jest Libra, w sumie była, z każdym dniem otwiera się coraz bardziej. Ta relacja jest chyba najtrudniejsza do zakceptowania przez właściela, jednak widać tu największy progres i to chyba właśnie ona daje najwięcej radości. Każdy pies ze schroniska na początku jest nieufny. I trzeba budować zaufanie.
Libra nie chciała by głaskana, nie szukała kontaktu z człowiekiem. Dawała się głaskać, jednak widać było, że aż nie może się doczekać końca pieszczot. Może zaboleć, szczególnie jak ktoś tak jak ja nałogowo głaszcze, mizia i tuli psiulca. Jednak szybko doszłam do siebie, bo nie było nad czym zawodzić, pies wcale nie robił mi na złość, przeszłość odcisnęła na nim piętno. Zaczęła się praca z każdym dniem było widać efekty. Libra wogóle nie chciała się bawić, nie to złe słowo. Ona nie znała poprostu tego typo aktywności. Gumowe ringo, piłka czy sznurek do gryzienia były dla niej totalną nowością. Nie mówiąc o aportowaniu. Gdy wykonała swój pierwszy radosny skok patrzyła na mnie błagalnie, czy aby tylko nie podniose na nią ręki... Widać, że była ganiona za jakiekolwiek ciągoty do zabaw. Obecnie po trzech tygodniach mogę stwierdzić, że większość złych librzych wspomnień odeszła w zapomninie. Niedosyć, że zaczyna się bawić, to od paru dni sama się o zabawę doprasza, tak samo o głaskanie. Nawet nie wiecie jaka była moja radość, gdy dwa dni temu, stanęła koło łóżka i skrobiąc mnie łapą prosiła, bym rzuciła jej piłęczkę :D Nic nie szkodzi, że była to 6 rano. Szuka pieszczot zabawy i kontaktu, mogę uznać to za mój mały sukces. Dalej boi się niektórych rzeczy, ale tego już raczej nie zmienie. Lubi też stróżować, na balkonie zrobiła sobie centrum dowodzenia. Lubi poszczekiwać na kogoś, kto chodzi pod nim. Jest bardziej wyczulana niż przeciętny domowy pies. Ma też różne znaki, które świadczą o tym, że była trzymana na zewnątrz, na łańcuchu. Niestety miała też fizyczne obrażenia, który nie zrobiły się same...Wróciła już do zdrowia, jednak nadal walczymy z chorymi pazurkami i zwichniętym stawem :( Najważniejszy jest fakt, że Libra odzyskuje typową dla labków energię i radość ze wszystkiego co go otacza!


Libra najszybciej zaufała Alkowi, potem byłam ja a dopiero na końcu Janek. Jej kontakty z Alim są jak najlepszem pilnuje go uspypia. Jednak nie pozwala wchodzić sobie na głowę, jak ma dosyć zabaw trąca małego ostrzegawczo nosem i przenosi się w inny kąt mieszkania. Nawet, gdy Alek przesadza nie okazuje agresji.


Libciątko jest strasznym łakomczuchem, nie przepuści żadnego kawałka żarełka, które spada na podłogę. Czasem podczas jedzenia zdarza jej się zaczepić mnie łapą. Błagalny wyraz oczu i mina zbitego kundelka. Jednak zła pańcia zawsze się opiera. A wtedy padają z Librowego pyska warkot nie zadowolenia. Zawsze tak dziwnie pomrykuje,  pewnie wyklina mnie po psiemu. Jeśli chodzi o dietę, idzie jej całkiem nieźle, zrzuciła już dwa kilo!


Podróże samochodem, wręcz uwielbia, jednak zawsze pcha dupsko na przednie siedzenie :D

Z każdym dnie wiem o niej coraz więcej. Śmiało mogę powiedzieć, że domyślałam się jaka była jej przeszłość, jednak nie ma sensu rozstrząsanie tego. Ważne, że jest z nami szczęśliwa i tak będzie już zawsze. Mówi się, że to pies wybiera swojego właściela, jednak to my wybraliśmy Libcię i była to wspaniała decyzja. Pies ze schroniska to wspaniały przyjaciel na całe życia, relacja z nim daje dużo satysfakacji i radości. Każdy dzień, gdy twój przyjaciel coraz bardziej otwiera się przed Tobą daje mnóstwo radości, a więc jeśli tylko masz możliwość ADOPTUJ ! I patrz jak z czasem rozwija się Wasza przyjaźń...

Buziaki w nosek, dla Waszych czworonogów.

14 komentarzy:

  1. Mój pies też marudzi kiedy nie chcę się z nim podzielić kanapka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Adopcja to piękna rzecz, wiem to po Tośce mojego TŻ-ta. Została wzięta z organizacji pomagajacej buldożkom, w stanie zaawansowanej nużycy (miała wielkie, łyse placki z pasożytami na skórze)...teraz to nie ten sam pies. Mogłaby z powodzeniem jeździć na wystawy...a jaka jest kochana. Cały czas tylko by przy człowieku siedziała :) Aż czasem bywa upierdliwa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała, budująca historia! Sama mam labradora, więc Wasza historia jest mi bliższa :) Niesamowicie Cię podziwiam, że wzięłaś pod opiekę pieska ze schroniska - to naprawdę piękny gest. A czytać o Waszym rosnącym zaufaniu i przyjaźni aż miło. Psy to kochane zwierzaki, wystarczy troszkę miłości i uwagi, a odwdzięczają się po stokroć.
    Libra wygląda super, sama początkowo chciałam czarnego labradora, ale mamy blonda ;P
    Buziaki dla Was! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy byłam dzieckiem moi rodzice wzięli dwie suki owczarka niemieckiego krótkowłosego. Jedna z nich przy wychodzeniu z kojca wyrwała się i rzuciła się na moją mamę z jęzorem, oblizując ją łączenie z uszami :) Była rozkoszna, bardzo wdzięczna, tulaśna i rodzinna. Druga natomiast do samego końca była nieufna, bardzo ostrożna i niestety przejawiała agresję, szczególnie w stosunku do pierwszej psiny. Choć pozostawała na uboczu, to mimo wszystko próbowała dominować (taki paradoks) i niestety powędrowała do innego domu, bo mama bała się trzymać takiego psa przy dwójce dzieci. W każdym razie trafiła do osób, które dały jej dobry dom i nie oczekiwały od niej przyjaznego nastawienia ;)
    Warto adoptować zwierzaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Otarwszy łezki mogę już coś napisać :) kochanee bubbulki. pampolito cudowne,, dziabulcio,,,piesuluniooo blambonioo...ekhmm - proszę przekaż ten SZYFR LIBRZE wraz z zapazem miliona przytulasek (rozdzielonych na porcje kiedy ONA zechce)..
    Zastanawiam się jak bardzo musiała być poskromiona i złamana JEJ natura...przecież to takie radosne psy..ciągle mam przed oczami jej smutne oczy - jak Ją pokazałaś pierwszy raz, bodajże..
    Proces zaufania jest na pewno trudny ale i najpiękniejszy...miłość zawsze zwycięży...to zdjęcie z Alim mówi wszystko :)) ..Rozumiem Cię, że początkowo brak tego zaufania i opór zwierzęcia jest bolesny...dobrze to powiedziałaś..
    Belcię moją wziełam ze złej hodowli...przez tydzień nie wychodziła zza kanapy i uciekała i kuliła się przed ręką :( miała przykurcze łapek od siedzenia w klatce :( taki psi jeżozwierz.. oswoiłam a teraz śpi dupskiej na mojej poduszcze i nie wyobrazam sobie że może być inaczej (ona chyba też;) Pamiętać należy ZAWSZE, że człowiek do końca jest odpowiedzialny za to co oswoi..
    Buziaki, uściski dla Was wszystkich :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam kilka osób, które zaadoptowały psy ze schroniska. :D pieski maja wielkie serca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż miło patrzeć jak szybko się zaaklimatyzowała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słodka psinka :) Będziecie z nią mieli wiele radości!

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam osoby,które zamiast rasowych piesków chcą przygarnąć właśnie taką sierotkę...sama coś wiem na ten temat.Może bezpośrednio nie adoptowałam psiaka,ale przygarnełam Sarę z ulicy.Też na początku była nie ufna,ale teraz kocha mnie i moją najbliższą rodzinkę.Bardzo sie ciesze,że Twój psiak szybko sie zaklimatyzował :) Ogromny szacunek dla Ciebie :)
    Mam prośbę czy możesz mi poklikać w w tym poście http://daquerre.blogspot.com/2014/05/tag-40-pytan-kosmetycznych.html będę wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, że już się swobodnie między Wami czuje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że Libra się tak otwiera. Ja miałam takie szczęście, że moja Kora zaufała mi od pierwszej chwili. Kiedy w schronisku stałam przed jej kontenerem, a ta podawała mi łapę przez kraty. Potem dyrektorka schroniska wyjęła ją i dała mi na ręce, to już był koniec po prostu. Ona się we mnie wtuliła i nie pozwoliła się odłożyć, no i wyszłam z tym, co po 5 minutach odgryzło mi guzik od płaszcza :) Po prostu jak wspominam moment, kiedy ją wzięłam, to mam łzy w oczach i śmieję się na przemian :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aj jakie to cudowne wszystko. Libra na pewno w końcu podda się wam totalnie i zaufa w pełni. Wiem, że pewnie byś chciała rzucić się na nią z przytulaniem i głaskaniem kiedy tylko masz ochotę, ale wszystko powoli :) Na pewno już jest wam ogromnieee wdzięczna i coraz bardziej szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam czytać o uratowanych zwierzakach. Piszę uratowanych, a nie przygarniętych, bo tak naprawdę uratowałaś temu piesełowi zycie. Labki są tak pełne energii i tak bardzo potrzebują kontaktu z człowiekiem, że nie mogą żyć bez własnej rodziny... fajnie, że Libra znalazła taki dom.

    Mam Labka + 2 przygarnięte znajdy, jedna z tych znajdek do dziś ma straszne urazy na psychice i niestety nie da się już tego wyplenić, choć staramy się uprzyjemnić jej zycie najbardziej jak się da.

    OdpowiedzUsuń