Wyniki rozdania

Cześć,


Dziś tak na szybko. Przygotowania do soboty idą pełną parą! Mam nadzieję, że wszytsko się uda!
Mam dla Was wyniki rozdania, dziękuje każdej z Was za wzięcie udziału każda z Waszych prac miała coś w sobie :)

Puszka zrobiła cudowne pazurki z jednym z moich ukochanych motywów muzycznych, panoizkcie Natalii z bloga Darmoszki również bardzo bardzo mi się podobały, zdradzę Wam, że pierwszy raz wykonała tego typu pracę na konkurs tym bardziej brawo! Dziękuje Maladze za animacje jak i Maleńkiej i Aji za osobiste muzyczne wspomnienia. Jednak zwyciężcą zostaje.......


MARTA BEAUTY  


Dawno się tak nie uśmiałam kebabowa piosenka to było coś. Monitor został opluty ze śmiechu nie raz i nie dwa.  Kreatywność z pomysłem, to co lubie.

 Dziękuje każdej z Was za udział, za poświęcenie i rozgryzienie tematu, to wiele dla mnei znaczy, na tle popularności rozdania..

Gratulacje, czekam na maila z danymi do wysyłki! :)

Majowe nowości

Hej,


Wczoraj zakończyło się moje rozdanie. Zgłoszeń było tak wiele, że aż wcale no, ale cóż jak trzeba coś zrobić to się nie chce... Dziękuje dziewczyną, które podjęły wyzwanie, za parę dni napiszę, która z Was wygrywa. Narazie myślę, każda praca jest wyjątkowa, to nie będzie łatwa decyzja.

Dziś zapraszam Was na majowe nowości, byłam grzeczna i kupowałam naprawdę malutko. i wszytsko oczywiście takie potrzebne. No to ruszamy!



Balsam Babuszki Agafii, wzmacniający. Mówiłam Wam jak bardzo lubie te kosmetyki? Jednak nie lubię zakupów przez internet. Wracjając z pracy w aptece w wygwizodowie zwanym Mysiadło wstąpiłam do drogerii Jaśmin a z półki spozierają na mnie babuszkowe kosmetyki. Ufapałam się jak foka, która widzi rybę i pach wrzuciłam do koszyka :)  


Kłaczki takie pofarbowane. Farba całkiem przyjemna, chcecie notkę? 


Ritkowe Rimmelki. Nie mogło ich zabraknąć. Napoczątku miałam zaplanowany zakup zupełnie innych kolorków. Z pierwotnej koncepcji został tylko pudrowy róż, dwa pozostały to totalny spontan. Sa tak energetyczne, że odrazu skradły moje serce. Będzie o nich notka, mam nawet na nią pomysł... 


Wychodząc z Superpharmu po ciężkim dniu pracy stwierdziłam sobie w głowie, czy się stoi czy się leży lakier essie się należy. Tak więc wylądował w koszyku, zawsze znajduje genialne wytłumaczenia dla moich niespodziewanych zakupów :) Ten tutaj to klasyka gatunku Cute as a button. 


Odkąd ujrzałam je w zapowiedziach Essence stwierdziłam, że będą moje. Potem przeczytałam, że połowa blogosfera i ciut ciut psioczy na nie, że hej. Jednak ja dałam mu szanse i nie wiem o co ten szum. Efekt na paznokciach można ładnie stopniować, schnie szybko a na pazurkach wygląda jak cukiereczki! 


#wcaleniekupujedużolakierów Tego pana nie muszę nikomu przedstawiać, paisek od Wibo. Energetyczny kolor w sam raz na lato. 


Jeśli w mojej łazience zaczyna brakować OS'ów wiedz, że coś się dzieje. Dorwałam ubiegłoroczna limitkę, bo obecna nie przypadła mi do gustu. A ananas me gusta :3 


Palmersowa pomadka miętowa. Odrobina ochłodzenia na lato. Smakuje świetnie. 


Najlepszy balsam z Palmersa, uwielbiam go. I ten męski zapaszek, omom. 


Moje zamówienie z Craft'n'beauty był jeszcze peeling, ale już się skończył. Zamówiłam solno cynamonowy, żeby go nie pożreć. Jest też balsam w kosctce o zpachu malinowej lemoniady, co prawda nie pachnie wogóle jak lemoniada, tylko boskim aromatem wedlowskiej malinowej czekolady. Coś cudownego. Gratis dostałam mydełko Nagi Tyłek wyglądające niczym lizak. Dziewczyny tworzą same cuda! 


Trzeci raz. Mam wrażenie, że zjadam te masełka. Uwielbiam ten zapach, prze przepiękny, niczym herbatka malinowa. Robię zapasy na zimę. 


Kiedy w BBW pojawiają się nowe kolekcje żelików antybakteryjnych pojawiam się tam i ja. Tym raz postawiłam na Popcorn, kupiłam aż 2 butelki, zapach ma obłędny. Jest też melon, cytrynka i deser pomarańczowy. 


I nowa mp3 zawsze lubię mieć pod ręką odtwarzacz, telefon to za mało. Mały, poręczny i łatwy w obsłudze, czego chcieć więcej. 

I jak podobają Wam się moje zakupy? Czego jesteście ciekawi najbardziej? 


LUSH CUPCAKE, zrób to sam

 Hej,

Jestem, prawda, że ktoś tęsknił? ;) jestem na stałe, wena wróciła, więc mogę pisać. Dla siebie i dla Was.


I znowu on. kto? nikt inny niż Lush. Dalej nie przestaje o nim marzyć, zresztą nietylko ja. Marzyło mi się stworzenie kopii, marnej, bo marnej. Przecież nic nie doścignie mistarza. Im więcej myślałam tym byłam bliższa realizacji. W mojej głowie zakorzeniał się niecny plan, a może by tak... I powstała. Lushowy, słynny już Cupcake zaadaptowany przeze mnie.



Wygląda jak wygląda. Jednak działaniem niczym nie ujmuje swojemu sławnemu bratu. Po głębszej analizie składu doszłam do wniosku, że każdy w domowych warunkach może stworzyć jej odpowiednik. W wersji oryginalnej jej gównymi składnikami są:  

Kakao (tak jest!) 
Masełko kakowe (u mnie brak, zapaycha mnie. Jednak myślę, że można je z powodzeniem zastąpić masełkiem shea, które jest łatwo dostępne) 
Olejek z dzewa sanadałowego (ja dodałam arganu, miałam go pod ręką a moja skóra lubi się z nim) 
Nasiona lnu (obecne!) 
Mięta (u mnie olejek oraz hydrolat) 
Glinka Rhassoul (melduje sie)


Jeśli chodzi o zastosowanie tej maseczki, jest ona dedykowana skórze tłustej oraz problematycznej. Opowiem Wam terazy jakie działanie zapewnia każdy z jej skąłdników. 

Bazą jest moja ulubiona glinka rhassoul, skarb prosto z Maroka. Ma działanie silnie oczyszczające, abosrbuje zanieczyszczenia, radzi sobie z nadmiarem sebum a dodatkowo dzięki zawartości mienrałów odżywia skórę. Gdy dodamy do naszej bazy kakao zyska ona dodatkowo działanie nawilżające i wygładzające. Zawarte w nim przeciwutleniacze walczą z wolnymi rodnikami jak i oznakami zmęczenia. Olejek arganowy, bogaty w kwasy tłuszczowe ma za zadanie odżywić naszą cerą, pełni też funkcję spoiwa, nadaje idealną konsystencje. Ziarna lnu podobnie jak kakao zmiękczają cerę. Mięta zapewnia działanie antybakteryjne oraz oczyszczające. 

Wkonanie jest banalnie proste. Łączymy 6 łyżek glinki z 3 łyżkami kakao, potem dodajemy pół łyżeczki nasion lnu (zalanych wodą) dodajemy około 30 ml oleju arganowego. Dopsikujemy hydrolatem. Dodajemy parę kropelek olejku miętowego. Jeśli konsystencja stwarza problemy olejek jak i hydroalt będą naszymi sprzypierzeńcami. 

Et'voila i gotowe! 


Niestety nie wygląda zbyt apetycznie, jednak działanie rekopmensuje nam to. Tak jak jej sławny brat genialnie oczyszcza cerę pozostawiając ją nawilżoną. Maseczkę możemy tzrymać w lodówce około 2 tygodni. Świetnie sprawdza się jako czyścik :)

Skusicie się?