Dlaczego nigdy więcej nie kupie farby Garnier Colors Naturals?

Cześć!

Dziwnie się wraca do was po tak długiej przerwie, ale powroty mają to do siebie, że z jednej strony są ekscytujące, a z drugiej niosą za sobą niepewność, ale coż oto jestem. Po wakacyjnych zmianach i przemianach gotowa do działania!

Dziś na pierwszy ogień idzie farba z garniera, do której mam mieszane uczucia, ale jedno jest pewne, w bliższe relacje z nią nie wejdę, chyba, że zmienią się moje preferencje kolorystyczne. Kupiłam ją ze względu na czystki w portfelu, naczytałam się pozywtywnych opinni na wizażu, wię stwierdziłam co mi tam. Wlosy farbuję, co 1,5 miesiąca zazwyczaj Loreal Inoa Ultra Blond, czasem u fryzjera, czasem sama w warunkach domowych, ale jest to dość droga przyjemność (2 farby na allegro to koszt ok 90 zł). Tym razem postanowiłam spróbować czegoś tańszego, jak na tym wyszłam?
Zaraz doczytacie się samio :)

Opakowanie wygląda tak:
Ja wybrałam numer 110, czyli superjasny naturalny blond.  
W opakowaniu znajdziemy standardowo, rękawiczki, krem koloryzujący, aktywator koloru (czy jak to się tam zwie) i saszetkę z odżywką. Mieszankę do farbowania musimy przygotować sami, a wygląda to mniej więcej tak: 

Ja do swojej dodałam pare kropel, mojego małego bohatera, a mianowicie olejku arganowego, nie wyobrażam sobie farbowania bez niego :) (dzieki niemu włosy stają się bardziej błyszczące, a kolor intensywniejszy)

Co do samej farby? 
Farba zawiera w sobie oliwę z oliwek, masło karite i awakodo, które mają za zadanie odżywić i nawilżyć nasze włosy podczas farbowania, czy tak jest? Jasne! Jeśli chodzi o zapewnienie producenta co do stanu włosów, całym serduchem mogę się pod tym podpisać, włosy są miękkie i wypielęgnowane, wyglądają o niebo lepiej niż przed koloryzacją! I to jest na mega duży +
Jednak moja ocena całej farby jest jednak negatywna, więc w czym tkwi problem? Aplikacja była jednym wielkim koszmarem, farba plątała włosy, przez co trudno było je rozczesać by dostać się do odrostu, byłoby to do przeżycia gdyby nie kolor jaki otrzymałam po koloryzacji! 

Przed farbowaniem kolor wyglądał mniej więcej tak: 
nie znoszę robienia mi zdjęć, więc to jest takie poglądowe

I z takiego oto pieknego blondu, włosy zmieniły kolor na popielaty blond, z lekko żółtymi refleksami (jak dorwę apart będzie zdjęcie!) Zacznijmy od tego, że farba miała rozjasnić włosy, no właśnie rozjaśnić..z A nie drastycznie zmienić odcień, co więcej teraz są ciemniejsze. 

Mimo wszytsko pozytywnie zaskoczył mnie efekt końcowy, jeśli chodzi o stan włosów. Polecam odważnym :) Choć myślę, że brązowe odcienie mogą wyjść całkiem fajnie. 

Mam dla Was małą niespodziankę, pokaże Wam rezulaty po użyciu koloryzującego pudru do włosów. 



Byłam miło zaskoczona jego działaniem, zmył się elegancko, przy pierwszym myciu, fajna sprawa, jeśli na chwilę chcemy zmienić wizerunek. Jest mocno napigmentowany, jednak trzeba nabrać wprawy w nakładaniu by nie obsypał się z włosów, ja po aplikacji polecam spryskać włosy lakierem :D 


Do usłyszenia :*