Wyjątkowe spotkanie mikołajkowe, lista zapisów ruszyła

Hej,

Narazie przychodzę do Was z informacją, a raczej zaproszeniem na spotkanie. Wieczorem spotkamy się ponownie, lecz w poście kosmetycznym. Zostańmy jednak przy zapraszaniu, wierze, że dacie się namówić.

7 grudnia zapraszam każdego z was do wzięcia udziału w Mikołajkach Blogowych, lecz nie byle jakich będzie to spotkanie z sercem,a  raczej od serca i dla serca. A dokładniej dla serduszka małej Marysi, które czeka na poważną operacje a my blogerze wspomożemy rodziców dziewczynki swoją cegiełką. Każdego kto choć na chwile chce zostać świętym Mikołajem zapraszam do wzięcia udziału w spotkaniu. Święta to wyjątkowy czas, szczególnie w nim warto zrobić coś dla kogoś innego.

Spotykamy się 7 grudnia w Warszawie, każdego kto ma ochotę wziąć udział w wydarzeniu , zapraszam do zapisania się na facebook'owe wydarzenie: https://www.facebook.com/events/962729810407653 tam znajdziecie więcej informacji o samym spotkaniu jak i dziewczynce, której będziemy pomagać.

Spotkanie będzie obfitowało w wiele różnych atrakcji, łącznie z wisienką na torcie, czyli loterią na rzecz Marysi. 


do zobaczenia!

Aromatycznie: Woski od Craft'n'beauty

Witajcie,to by nieunków

Dziś przychodze do Was z pachnącym postem. Nie mogę wytrzymać do piątku, więc przeczytacie go już dziś. Jego główni bohaterzy to woski od Craft'n'beauty niebyle jakie, bo handmade'owe. Możemy przebierać w przeróżnych zapachach. Dużym atutem wosków od CnB jest to, że chwile po zastygnięciu wysuwają się z kominka, nie trzeba żadnych sztuczek, żeby je wyjąć. Pachną intensywnie, aromat długo utrzymuje się w pomieszczeniu, zapachy są bardzo realistyczne, nie czuć w nich chemii a ich humorystyczne nazwy wprost zachęcają do zakupów. No kto by nie chciał by w jego metrażu pobrzmiewał aromat absolutnie cudownego ciacha! czy aura syrenich pocałunków. Lista ich zalet jest długa, ale co tu dużo pisać woski są nasze rodzime, a wiadomo co nasze jest najlepsze. 

 

Dziś pokaże Wam 5 smaczków, które szczególnie zasługują na uwagę.


Syrop cukrowy - Słodziak absolutny. Nie jest to zapach wielowymiarowy, ale nie jest też płaski i poprostu słodkosłodki. Nutą przewodnią bezwątpienia jest tu cukier trzcinowy, w tle pobrzemiewa charakterystyczny aromat syropu klonowego. Całość jest zwięczona odrobinką dymu. Stanowi intrygującą słodką momentami słoną mieszanke. Coś jak słone paluszki maczane w karmelu.


Gruszka - Gruszka, jako gruszka to w sumie nic niezwykłego i mało odkrywczego. Jednak znalezienie tej idealnej niepachnącej jak tanie kosmetyki graniczy z cudem. Craft odwzorował ją idealnie, lekko słodka za to bardzo świeża. Zapach gruszki świeżo zerwanej z drzewa, ociekającej sokiem po ugryzieniu.


Syrenie pocałunki - Lekki jak piórko zapach oceanicznej bryzy. Delikatny zapach morskiej bryzy, świeże powietrze, które ciągnie wprost od morza w duecie ze słoną morską wodą. W tle pobrzmiewa delikatna kwiatowa nuta, bo przecież czymś ta syrena musi nas kusić ;) Zapach intrygujący tak jak syreny wodzące zbłąkanych morskich wędrowców na pokuszenie.


Spoceny elf - Intrygująca nazwa to niejedyna zaleta tego wosku. wyobraźcie sobie małego elfa, który cały dzień uwija się w fabryce cukierków, aromat łakoci, które wyrabia to właśnie ta tarta. Słodycz pianek marshmallow, wymieszana z aromatem landrynek i żelkowych fasolek. Zapach jest delikatny i idelanie wyważony, nie przytłacza. A co najważniejsze, to słodycz, która nie tuczy!
 

Ciastko cytrynowe - Klękajcie narody, tak pięknego zapachu ciasta już dawno nie miałam okazji uświadczyć. A ciastkowe aromaty, to właśnie te, które lubię najbardziej. Wypaliłam ich zacne ilości, dawno nic tak jak ciastko cytrynowe nie poruszyło mojej zapachowej cząstki serca. Aromat świeżo upieczonego ciasta drożdżowego, ale nie obłędnie słodkiego, z lukrem czy polewą, tylko ze skórką cytrynową. Puszyste ciacho z nutką kwaskowej cytryny coś pięknego. Zapach spożywczy, typowo jedzeniowy, nie z tych słodziaków. Polecam! Jeśli macie ochotę na przygodę z woskami z CnB, koniecznie zacznijcie od niego. Dla mnie jest to niewątpliwie najlepszy zapach wśród wielu aromatów jakie Craft ma w swojej ofercie. Cudeńko!

Mam nadzieję, że rozbudziłam Waszą ciekawość i macie ochotę na więcej. Nasza polska odpowiedź na Yankee Candle jest niezwykle udana, niczym nie odstaje od swoich sławnych braci. Każdy amator pachnących umilaczy powinien bliżej zapoznać się z tymi woskami, więc jeśli macie ochotę zaczynać, to wiecie od czego!

Jesienne Secrets of Beauty moimi oczami

Witajcie,

Pisze znów dla Was po krótkiej przerwie. Niestety miałam małe problemy ze zdrowiem, i musiałam na chwile się wyłączyć, jednak wszytsko jest już w porządku i mam nadzieję, że nic nie stanie mi na drodze w pisaniu dla Was. Dziś zapraszam Was na relację z niezwykłego spotkania organizowanego przez Michała i Gosie.


Spotkanie odbywało się w siedzibie Biolonici, ich załoga ugościła nas serdecznie. Każdy mógł poczuć się jak w domu. Pani Magda, prezes Biolonica, ugościła nas przepyszną domową szarlotką. Jak to ja na miejsce dotarłam z małym poślizgiem. Jednak tym razem zdarzyło się to nietylko mi i całe spotkanie rozpoczęło się z lekkim obsunięciem czasowym. Rozpoczął je nasz głównodowodzący Michał z absolutnie cudowną Marysią, która notabene jest w nim po uszy zakochana i nie spuszcza go z oczu ;)Ku podtrzymaniu wspaniałego lekko domowego klimatu Michał uraczył na własnoręcznie przygotowanymi smaczkami. Niebo w gębie! Zdradze Wam, że moje serce skradły ciasteczka czekoladowe, mm.


Oprócz smakołyków przez całe spotkanie towarzyszło nam również Carlo Rossi. Coby umysł stał się bardziej otwarty a wszystko co ważne szybciej wpadało do głowy :)


Zaczęliśmy od prezentacji marki Biolonica. Dotyczyła ona kremu, na którego ostateczną postać mieli wpływ uczestnicy poprzedniej edycji Secerts. Krem opiera swój skład na komórkach macierzystych pochodzących z jabłoni japońskiej. Krem nosi dumną nazwę Secrets of Beauty, bardzo miły gest w stronę uczestników!


Kolejną prelekcją była prezentacja marki Alissa Beaute. Było to niezwykle dziewicze doświadczenie, marka debiutująca na na naszym rynku i Pan Piotr debiutujący w roli prelegenta. Cała prezentacja przebiegła znkomicie, a Panu Piotrowi pomimo obaw udało się zaintresować nas marką.


Kolejnym wystąpieniem było wystąpienie Pani Jadwigi Malik, kosmetyczki ekologicznej. Ujęło mnie jej holistyczne, skandynawskie podejście do pielęgnacji skóry. Piękną skórę zawdzięczamy nietylko kosmetykom, lecz przede wszystkim wpływ na jej wygląd ma ogólny stan naszego organizmu. Pani Jadwiga w swojej prezentacji skupiła się gównie na cerze problematycznej, trądzikowej zdradziła nam tajniki jej pielęgnacji.


Kolejne prezentacja to nietylko słowa, ale i czyny. Marka Purles przedstawiła nam cermonie złota i pereł. Namacalnie mogła jej skosztować Kasia. Wśród uczestników spotkania nie było chyba osoby, która by jej nie zazdrościła :) Marka Purles kusi szerokim asortymentem, każdy znajdzie w jej szeregach produkt dobrany do swoich skórnych preferencji.


Kolejny wystąpienie to krótka, lecz niezwykle charyzmatyczna prezentacja Ewy reprezentującej marke Gosh. Ewa opowiedziała nam o nowości, która już niedługo podbije polski rynek paznokciowy. A ma być to Elegant Touch, czyli sztuczne paznokcie, wyglądające naturalnie. Coś pomiędzy tipsami a naklejkami. Będziemy mogli wybierać w różnych kształtach, wzorach czy kolorach. Było też króciutko o nowościach w kolorówce Gosha. Moje serce skradła inspirowana 50 twarzam Greya kolekcja lakierów do paznokci.

 

Następna prezentacja należała do przedstawicielki marki Phenome. Największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że jest to Polska marka. Znam niektóre z ich produktów i nigdy bym się nie spodziewała, że to nasi "rodacy". Wracające do marki swoje receptury opierają na drogocennych olejach. Ich kosmetyki towarzyszyły nam przez całe spotkanie, także każdy z nas miał okazje sprawdzić ich działanie na własnej skórze. Podsumowując markę na usta ciśnie się cudze chawlicie, swojego nie znacie. 


Kolejne wystąpienie to prezentacja marki BCL SPA o icj kosmetykach opowiedziała nam przesympatyczna Pani Jola. Każdy z nas mogł skorzystać z pięknie pachnących dobrodziejstw i podać się zabiegowi na dłonie. Dla leniuszków była też możliwość oddania się w profesjonalne ręce Pani Joli. Produkty BCL kuszą niesamowicie realistycznymi zapachami. 


Kolejna prezentacja to Organic beauty, krótki wykład o szamponach największych koncernów, ekspryment z ich rozmnażaniem i wreszcie zapoznanie z cudowną marką O' right. Naturalne i bardzo ekologiczne podejście do pielęgnacji. O marce słyszałam już wiele razy, lecz za każdy jej 'bliskość z naturą' robi na mnie niemałe, lecz jakże pozytywne wrażnie.  


Zostając w włosów klimatach nadszedł czas na wystąpienie Kaspra Mutha, reprezentującego marke Joico. Oprócz prezentacji nowych zabiegów rekonstrukcji i regenracji włosów. Odpowiadał na nasze pytania i udzielał wskazówek, dawał wskazówki jak możemy rozpoznać dobrego fryzjera styliste. Kasper to prawdziwy fryzjer z pasją, widać, że to co robi sprawia mu niezywkłą przyjemność. 


Dobrnęliśmy do końca mojej relacji, była to magiczna sobota, która obfitowała w potężną dawkę wiedzy i pozytywnej energii. Nic nie sprawia większej radości niż słuchanie o tym co się uwielbia w towarzystwie niezwykłych ludzi, z którymi łączy cie ta sama pasja. W spotkaniu udział wzięli: 

Organizatorzy:

Uczestnicy:
www.lifeincolour.pl - Margareta
trenddash.com - Alina
www.agwerblog.pl - Agnieszka
www.alajarzabek.pl – Alicja
www.dbaj-o-wlosy.com – Karolina


Spotkanie umilało nam: 

W spotkaniu uczestniczyły marki: 

Bardzo się cieszę, że miałam okazje wziać udział w Secrets, pięknie dziękuje Michałowi za zaproszenie :) tryzmam kciuki za organizatorów, żeby rozwilijali skrzydła a Secrets rosło w siłe!

Słoneczna jesień zamknięta w peelingu od Craft'n'Beauty

Witajcie,

Wracam do Was po krótkiej przerwie w pisaniu. W sobotę brałam udział w spotkaniu Secrects of beauty, emocje pospotkaniowe wzięły góre i post pojawia się dopiero dziś. O spotkaniu napewno opowiem Wam na dniach, a w dzisiejszej notce skupie się na scrubie. Nie byle jakim, bo najlepszym pod słońcem prosto od Craft'n'Beauty.


Craft'n'Beauty to dziecko naszych blogowych koleżanek, Margarety i SmykuSmyka. Dziewczyny stawiają na nature, swoje produkty wytwarzają ręcznie według własnych, tajemnych receptur ;) Zróżnicwany asortyment ja i możlwość stworzenia czegoś specjalnie dla nas, są niewątpliwie ich kolejnym atutem. Możemy wybierać spośród wielu intrygujących zapachów, nawet najwybredniejszy amator pięknych zapachów znajdzie tu coś dla siebie. Craft przełmuje rutyne i pokazuje, że naturalne kosmetyki nie muszą być nudne.

 
Nie jestto moje pierwsze spotkanie ze scrubem od CnB, poprzednikami Babiego lata była Wesoła Żurawina i Czekolada z cynamonem. Jedynym czynikiem różniącym je od siebie jest baza, tym razem był to cukier a nie sól. Babie lato od pierwszego użycia zdobyło miano mojego ulubieńca, jego zapach jest wspaniał, nieco tajemniczy, świeży. Tak jak lubie. Gówną baze zapachową tworzą owoce wczesnej jesieni, jabłka i gruszki, Bardzo soczyste. Tłem dla nich jestdelikatny zapach kory dębu i świeżych ziół, napewno jest wśród nich bazylia. Czuje też delikatne nuty kwiatowe, których nie potrafię zidentyfikować. Prawdziwy majstersztyk!


Za działanie naszego peelingu odpowiada skład bogaty w oleje i masełka. Na pierwszym miejscu, króluje oleje kokosowy, za nim olej awakodo a całość zwięcza masełko shea. Obok nich znajdziemy dwa składnik czynne tocopherol, przeciwutleniacz i retinyl palmitate, odżywiający skóre. Całość bardz w porządku, żadnych konserwantów i substancji mogących zaszkodzić naszej skórze, to się ceni. Jak same się domyślacie, scrub oprócz złuszczania ma za zadanie dopieścić i odżywić naszą skóre. Masaż nim to prawdziwa przyjemność, Ziarenka są dośc drobne i ostre, mocno złuszczają. Oleje delikatnie otulaja naszą skóre. Po użyciu peelingu nasza skóra jest wygładzona i świetnie nawilżona, Warstewka jaką pozostawiają oleje i masło shea, jest delikatna i niezbyt nachalna, z pwodzeniem może zastapić balsam. Sprytna dawka dobroczynnych składników przemycona w niepozornym scrubie. Wcieraniew skóre oleju czy masła byłobydla mnie problematyczne, a tutaj dostarczam je skórze podczas prysznicu.


Podczas kąpieli nie żałuje go sobie, bez zbędnego oszczędzania straczył mi na miesiąc z dużym hakiem, Co jest całkiem niezłym wynikiem przy pojemnośći 250 ml. Jego konystencja jest gęsta, jednak przed każdym użyciem trzeba go porządnie zmieszać, żeby otrzymać optymalną ilość ścierniwa i olei. Jakość jest jak najbardziej adewatna do ceny. Za wpełni naturalna przyjemność płacimy 28 zł, tak jak wspomniałam mamy wpływ na zawrtość naszego peelingu, możemy go spersonalizować np: dodać suszone kwiaty lub wybrać zapach. Ja napewno wróce do nich nie jeden raz. 
ps: Jeśli w ofercie CnB nie znalazłyście nic dla siebie. Dziewczyny napewno wykonają dla Was produkt marzeń. Ja skorzystałam z tej możliwości i ciesze się kostką do masażu.  

Kokosowe pocałunki, czyli intensywna kuracja do ust od Bomb Cosmetics

Witajcie,

Z bohaterem dzisiejszego posta związana jest zabawna anegdotka. Balsam pierwszym raz wpadł w moje ręce na spotkaniu blogerek w Białymstoku jednak zaopiekowały się nim moje psy i został zjedzony. Miałam straszną ochotę go wypróbować, więc zakupiułam go podczas zakupów w Aromatelli. Przechodząc jednak do sedna posta, każda z nas, gdy nadchodzą chłodniejsze dni poświęca swoim ustom więcej uwagi niż letnią porą. Dla mnie najważniejszą cechą dobrego balsamu jest skład opierający się na naturalnych produktach oraz zapach, który będzie uprzyjemniał korzystanie z niego. Czy odnalazłam te cechy w produkcie Bomb Cosmetics?


Mimo tego, że moja usta nie są zbyt wymagjące sięgnęłam po intensywną kuracje a nie zwykły balsam. Te dwa produkty diametralnie różnią składy, więc jeśli tak jak ja stawiacie na bogaty w oleje to kuracja jak najbardziej sprosta Waszym wymaganiom. Jednak, jeśli nie ma on dla Was tak dużego znaczenia balsam również sprosta Waszym oczekiwaniom. Jedno jest pewne, te dwa produkty łączy jedna wspólna cecha nieziemski zapach. Aromat kuracji wcale nie jest banalnym kokosem. Mamy tutaj bogatą kremową baze z nutkami wanili, zwieńczoną delikatanym aromate kokosa. Przypomina zapach ciastek kokosanek. Smakuje podobnie. Niewątpliwie umila stosowanie, będzie idelany na chłodne jesienne dni.


Za dobroczynne działanie kuracji odpowiadają oleje, które nie dość, że pielęgnują i odżywiają naszą skóre ma działanie zmiękczające usta. Dzięki regularnemu stosowaniu tego produktu ani raz nie pękła mi skóra ust, co przy pierwszych wiatrach i chłodach zdarzało się nagminnie. Nie używam go według żadnych wytycznych, wyrobiłam sobie nawyk smarowania ust, więc robie kilka razy w ciągu dnia. Dzięki kuracji moje usta są zawsze miękie i dobrze nawilżone. Co najważniejsze po nałożenieniu usta nie lepią się, produkt jest wyczuwalny, ale nie powoduje dyuskomfortu. Wchłania się dość szybko. Jego bajeczny aromat prowukuje do ciągłego oblizywania ust. Konsystencja jest nieco gęstsza i bardziej zbita od typowych produktów do pielęgnacji ust.


Obawiam się, że mimo praktycznie ciągłego używania nie zdąże wykończyć go w terminie. Po otwarciu mamy 6 miesięcy na zużycie go. Cena 15 zł, wydaje się być śmieszna przy tak wspaniałym działaniu. Gdy w moim słoiczku pojawi się dno, napewno sięgne po inne wersje zapachowe tego produktu. Znajdziemy go w sklepie intrnetowym Aromatella. Polecam, szcególnie na zbliżającą się zime. Oleje cudownie domieszczą i przygotują na mrozy Wasze usta.