Dziś w pełni szczęścia! Jak widzicie na blogu gości nowy wygląd :) I rekonpensuje mi to choć trochę wypadek z włosami, które już wracają do żywych, akcja regeneracja trwa!
Podoba się Wam nowy wygląd ? Czy wolałyście stary ?
Humor poprawia mi też paczuszka, która dziś do mnie dotarła. Udało mi się namówić koleżankę, aby zakupiła mi produkt z Lush, trochę cyrku z tym było, ale produkt jest już u mnie :) Domyślacie się co jest w środku? O tym na koniec notki.
Dziś przybywam do Was z recenzją błyszczyka Bourjis, Effet 3D. Rzadko używam tego typu kosmetyków, bo najbardziej lubie pomadki i wszelkiej maści balsamy. Ten jest moim faworytem, bo nie ma żadnej cechy, która zazwyczaj dyskwfalfikuje błyszczyk w moich oczach! Ideał! Zapraszam na recenzję...
Co mówi o nim producent?
Nowa formuła błyszczyków Effet 3D została wzbogacona w mikrocząsteczki wosku, które dodają ustom blasku. Dodatkowo 92% elementów nawilżających i ochronnych, działają niczym balsam, który chroni i nawilża przez 8 godzin.
Formuła błyszczyków, dzięki witaminie C i E oraz wzbogaceniu w kompleks minerałów, zachowuje swoje właściwości antyoksydacyjne i łagodzi wrażliwość ust czyniąc je niezwykle delikatnymi.
Nie zawiera parabenów, dzięki niej usta są błyszczące, nabierają objętości.
Można by przytoczyć dalej zapewnienia producenta, ale po co? Wystarczy to co o nim myślę.
Błyszczyk zapakowany jest w podłużne opakowanie, taki stamdart. Szata graficzna i wogóle estetyka produktów Bourjis przemawia do mnie, kupując ich produkt czuje wewnetrzne zapewnienie o ich świetnej jakości, mam pare rzeczy, i dotychczas żadna mnie nie zawiodła :)
Posiadam odcień 51, jest to delikatny pudrowy róż, jednak widoczny na ustach. Większość z Was nazwałaby go pewnie typowym nudziakiem, też pasuje. Kolor trafił w moje gusta jest deliaktny, fajnie podkreśla nasze usta. Błyszczyk sam w sobie nawilża usta, i jest to wyraźnie odczuwalne, daje też efekt mokrych ust, a co najważniejsze nie lepi się. Usta po jego nałożeniu wyglądają na większe, jednak nie czujemy mrowienia, tylko przyjemny chłodek, ale to tylko zaraz po aplikacji.
Jak na błysczyk jest naprawdę dośc trwały, choć jego największym wrogiem jest jedzenie, trzeba przyznać, że jest bardzo całuśny ;) Jest bardzo wydajny, używam go od paru miesięcy, a ubyło mi może z jedną czwartą opakowania, dzięki przezroczystej buetelczce, łatwo zobzczymy jak duże jest zużycie, wystarczy przechylić ją pod światło. Ma fajny pędzelek, taki zgrabny, łatwo się nim nakłada. Do pełnego pokrycia ust wystarcza jedna warstwa!
Ocena ogólna:
Zauważyłam, że ąłtwiej idzie mi pisanie o pielęgnacji niż kolorówce, dlatego tak zwięźle :) Co mogę o nim powiedzieć? Cudo, które ratuje rasę błysczyków w moich oczach. Nie lepi, nawilża, co tu dużo mówić, daje efekt seksownych ponetnych ust, odporny na ścieranie. Jedyne co może w nim odstraszać to cena, jednak w promocji można go złapać za około 20 zł ! Napewno wypróbuje inne kolory, a Wy?
Wracając do zawiniątka z LUSHm, jest to mydełko o wdzięcznej nazwie 'Honey I washed kids'. Oczywiście nie miałam okazji go powąchać przed zakupem, ale zapach spełnił moje wyobrażenia. Połączenie słodkiego miodu, z aloesem i olejkiem z pomarńczy. Firmę Lush charakteryzuje użycie przy produkcji produktów stuprocentowo naturalnych surowców, nie zawierają one konserwantów i parabenów. Bardzo żałuję, że nie da się ich nabyć w Polsce. Niesety ich produkty są dość drogie, ale jest to cena adekwatna do jakości. Wcześniej miałam przyjemność używać ich odżywki i szamponu :) Cieszę się, że przetestuje to mydełko ! Recenzja będzie oczywiście!
A tutaj specjalnie dla naszej kochanej Joko , pozdrowienia od mojej psicy :*
Dobranoc kochane :*
zazdroszcze paczuszki :DD a psina cudowna :D
OdpowiedzUsuńWYGLĄD OCZYWIŚCIE NA WIELKI +! :**
ładny kolor błyszczyka :-)
OdpowiedzUsuńO kurczę Psinka. Mimo że moja też była posokowcem to z mordki tyci tyci inna, ale na tym drugim zdjęciu to normalnie jak moja Lunka . Bieg wśród traw z czymś w pysku i te falujące uszy. Łaaaaał dziękuję Kochana :*
OdpowiedzUsuńCo do wyglądu bloga mi się bardzo podoba.
Jestem bardzo ciekawa recenzji mydełka, o rzeczywiście śmiesznej fajnej nazwie :)
Jeju ten błyszczyk bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŁadny błyszczyk! Ale piesio najlepszy! :D
OdpowiedzUsuńciekawy błyszczyk ;)
OdpowiedzUsuńSłodki piesio ;)
Obserwuję ;)
Zazdroszczę paczuszki. Ładny kolor błyszczyka. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę mydełka :) nowy wygląd super, może dlatego, że uwielbiam kolor niebieski w każdym jego odcieniu :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego mydełka.
OdpowiedzUsuńwidzę błyszczyk wart uwagi, chociaż osobiście używam częściej pomadek.
OdpowiedzUsuńcudowny ma kolorek ten błyszczyk Oleńko :) śliczny nowy wygląd bloga ♥
OdpowiedzUsuńSama bym przetestowała coś z LUSHa :P. Szczęściara z Ciebie :).
OdpowiedzUsuńKolorek śliczny błyszczyka, ale ja nie lubię, wolę pomadki :P
OdpowiedzUsuńBłyszczyk musi pięknie wyglądać na ustach. Sama mam podobny z Bourjois ale w tej chwili nie pamiętam odcienia... :)
OdpowiedzUsuńbłyszczyk ładnie się mieni choć wolę bardziej wyraziste kolory a z LUSHa nic nie miałam ale zamierzam mieć :)
OdpowiedzUsuńJaki ładny kolorek tego błyszczyka :) tylko za bardzo się mieni , a jaki piesio cudny ! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)