Lakierowe zaskoczenie od Sinsay!

Dobry wieczór!

Dziś taki post na szybko, bo zaraz uciekam pod kocyk obejrzeć jakiś horror. Od dawna chodzi za mną film o takiej tematyce. Jako ogromny fan tego gatunku z czystym sumieniem mogę Wam polecić Ring, genialna intryga psychologiczna w tle.A wy jakie horrory lubicie najbardziej? ( o ile wogóle lubicie )

Dziś przychodzę do Was z recenzją lakieru ze sklepu Sinsay, ten niepozorny turkusowy lakier skradł moje serducho :)


Nie jestem przekonana do kupowania lakierów w sieciówkach, zawsze uważałam, że to chwyt marektingowy, a ich jakość jest kiepska. Ten, który chce Wam przedstawić uwiódł mnie niespotykanym kolorem, cena nie była zbyt wysoka, więc pomyślałam za 6 zł warto zaryzykować, i powiem Wam, że było warto.






Polubiłam go za jakość użyty z bazą Peel off od Essence trzymał się od sobotniego wieczora do dziś, ładny wynik. Dopiero wczoraj pojawił się pierwszy odprsyk, nie liczyłam na taki wynik. Co więcej można o nim powiedzieć? Do pełnego krycia bezproblemowo starczyły mi dwie warstwy. Ma fajna konsystencję, taką trochę bardziej gęstą, nie każdy to lubi, ale mi podpasowała. Pędzelek jest dość szeroki, nie odchodzą od niego pojedyńcze włoski, zapach nie jest też zabójczo intensywny, lakierowy, ale do zniesienia.
Teraz przejdźmy do sedna, a mianowcie kolor!
Jest to turkus, dobrze napigmentowany, ma delikatny metaliczny połysk. Bardzo ładnie mieni się w słońcu.


Oboje z bazą Peel off debiutowali na moich paznokciach, w obu przypadkach był to debiut bardzo udany. Pomyślałam, że o bazie warto wspomnieć, bo widziałam, że jest jeszcze w Naturze w prześmiesznej cenie. Faktycznie stworzyła na paznokciu żelową warstwę. Bałam się, że po nałożeniu lakieru całość stanie się plastyczna i będzie łatwo o wgniecenia, ale nic takiego się nie stało. Lakier dzięki niej ładnie zszedł z paznokcia wystarczyło podważyć i et' voila. Jedynie skórki wymagały kosmetycznych poprawek zmywaczem.






Podsumowując oba te produkty były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, i gorąco je polecam. Sama przekonałam się, że nie warto lekceważyć sieciówkowych lakierów. Ten mój dostępny jest w wielu ciekawych kolorach w każdym sklepie Sinsay za 6 zł, warto przetestować :D




A tu moje włochate pseudo skarpety z Bershki, była to okazja życia kupiłam je pod koniec zimowych wyprzedaży w ubiegłym roku za jedyne 5, 90 a były przecenione z 69, haha. Uważam je za jeden z lepszych łupów, a w dodatku są takie cieplutkie :)

A Wy używacie kosmetyków z sieciówek?

Buziaki :*



9 komentarzy:

  1. Bardzo fajny kolor tego lakieru, no i skarpetowe łupy na prawdę ekstra :) Sama bym takie chciała, no i teraz zazdroszczę :D
    Z horrorów polecam " Obecność" bardzo fajny film , ale nie polecam oglądać samej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurde ;o ŁUP NIESAMOWITY!!! :D tylko pozazdrościc hehe
    a lakier tez bardzo ładny :)) ja osobiście uwielbiam lakiery marki P2:)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny kolorek, ale jakoś nie przepadam za takim połyskiem:) wolę za to trochę tandetne neony :P ale skarpetki bym przygarnęła :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem ciekawy kolorek. I zapraszam do testów http://testmetoo.com/dolacz-do-nas/?token=00c0d457af4336e2ac2b275c2d446db2

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie samym zaskoczeniem jest to ze w Sinsay sa lakiery ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam kobaltowy lakier z Sinsay i stwierdzam, że jest całkiem niezły! :)

    OdpowiedzUsuń