A wszystko zaczęło się od końskich kopyt, czyli recenzja cukierkowego lakieru od Barielle

Cześć!


Zima, moja upragniona zima nastała hura! Ja jestem w siódmym niebie. Warszawa jest cudownie zaśnieżona.
Jestem okropnym śmierdzącym leniem, i chciałam Wam znów napisać post typu 'new in' same wiecie, wyprzedaże poszalało się, w TBS zostawiałam dużą połowę zawartości mojego portfela, wpadły też lakiery, Essie, Orly i cudowne łupy z Niemiec (dziękuje Paula!). Coś z tego na pewno Wam pokażę.
Z ogłoszeń parafialnych zapraszam Was na moje ROZDANIE i SPOTKANIE blogerek, ciągle możecie się zgłaszać zarówno tu i tu.

Notki ukazują się teraz trochę rzadziej, poprostu brak mi czasu. Uwijamy się teraz z Alą jak świąteczne elfy, by spotkanie wypadło idealnie.

Teraz wreszcie o rzeczy, dziś przychodzę do Was z recenzją jednego z moich prezentów urodzinowych, a mianowicie lakieru od Barielle. Kiedy przyjaciółka pytała mnie co chce dostać pierwsze co przyszło mi do głowy to lakiery, idąc tym tropem, o drazu dopisałam Essie lub OPI, znajdziesz w Tk Maxx. Fakt, że kupiła mi Barielle był jednym z lepszych posunięć, dzięki niej odkryłam tę markę, a przy okazji zakochałam się. 




Barielle jest amerykańską firmą, istnieje w kosmetycznym światku od dobrych 30 lat. Co ich charakteryzuje? Produkują lakiery bez szkodliwych dla naszego zdrowia substancji (formaldehydów, toulenu,Dibutyl Phthalate DBP) ale mające w sobie bonus w postaci keratyny, protein i witamin by wzmocnić strukturę paznokci.  
A co najdziwniejsze wszystko zaczęło się od koni, tak dobrze czytacie. Na początku działalności marka zasłynęła odżywką do kopyt (podejrzewam, że były to wierzchowce przeznaczone do wyścigów) , były one w świetnej kondycji, nie pękały, były odporne na uszkodzenia, pięknie błyszczały, czego chcieć więcej? A więc postanowiono sprawdzić ten specyfik na paznokciach właścicieli, efekt był tak samo dobry jak u rumaków.
Brzmi osobliwie, prawda?
Obecnie firma ma w swojej ofercie spory wybór produktów do manicure, jednak wchodząc na ich stronę, znajdziecie też legendarną maść. Pewnie nastąpi salwa śmiechu, gdy napiszę, że myślę o kupnie haha.
Musiałam Was uraczyć tą historią, ale żeby nie przeciągać, dziś pokażę Wam 5088 BLOSSOM




Lakier jak same widzicie ma piękny różowy kolor, moje pierwsze skojarzenie guma balonowa. Trudno mi powiedzieć czy to on jest właśnie moim faworytem wśród 5, którą posiadam, ale wizualnie najlepiej oddaje efekt, więc dlatego go dziś gościmy. Odkąd użyłam ich pierwszy raz w mojej głowie wyklarowała się myśl, Barielle równa się lakier idealny. Do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy, jedna tez daje radę. Schnie błyskawicznie po 10 minutach możemy w pełni działać. Dzięki niezbyt lejącej się konsystencji i nie za dużemu pędzelkowi nakładanie go jest bajecznie proste! Trwałość bez żadnych topów to 4-5 dni. Z topem, natomiast dobije 7. Ale uwaga te lakiery mają tak cudowne wykończenie, że zbrodnią byłoby na niego nałożenie topu! Jest ono delikatnie żelowe, pięknie połyskuje. Zobaczcie same!



Jedynym minusem w jego wypadku jest dostępność w Polsce, jednak ma gorącą nadzieję, że z czasem się to zmieni. Jak narazie widziałam je na allegro i w Tk maxx, cena jednej sztuki to 16, 90 lub zestawy 5 kolorów za około 50-60 zł. Jak dla mnie jest to lakier idelany w stuprocentach warty swojej ceny! Jak spotkacie kupujcie w ciemno! A na koniec moja piąteczka,


5105 Coalest day of year, 5069 Grape escape, 5088 Blossom, 5178 Secret admire, 5102 Cowl of the wild 

A teraz spowiadać się znacie?! Który kolor najbardziej przypadł Wam do gustu? chętnie przy okazji pokażę inne! 

Buziaki :*

35 komentarzy:

  1. No dobra, fakt, nie tego spodziewałam się, gdy pisałaś o końskich kopytach :D
    Mnie też kojarzy się z gumą balonową :) piękny kolor, aż zastanawiam się, czemu tak rzadko nakładam takie odcienie?
    poka poka 5105!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie rozumiem, to lakiery na bazie maści dla końskich kopyt?

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia z kopytami mnie zamurowała :D Przyznam, że wcześniej nic o tym nie słyszałam, jak i nie słyszałam o firmie. Kolor jest piękny, a jak czytam o właściwościach, to aż mam ochotę zaszaleć i kupić sobie buteleczkę. Wygląda jak brzoskwiniowy deser ze śmietaną :) Chętnie obejrzę jeszcze Coalest day of year, wygląda intrygująco na tym zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ładny kolorek, szkoda że tak słabo dostępne są te lakiery ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, piekne sa. Musze poszukac w tkmaxxie. Poza tym masz bardzo ladne paznokcie.:-)

    Ps. Chetnie zobaczylabym ten braz na paznokciach.:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny kolor! Historia firmy powaliła mnie na kolana! No i nie mogę doczekać się spotkania ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten srebrzysty i fiolet mnie ciekawią :] A historia dość ciekawa :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie mogłoby nie być tego śniegu. a w TBS są teraz wyprzedaże? muszę się tam wybrać :)
    A ten lakier ładny, taki delikatny. :) I ciekawa sprawa z tymi końmi xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju, idealny ten różowy! Nie znam tej firmy, ale skoro tak chwalisz :D:D Może u mnie w UK też będą w TK maxx ? muszę się przejść :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolor mi się podoba. Jestem ciekawa tego fioletowego ;)
    Nie słyszałam wcześniej o tych lakierach. Jak będę w TK Maxx, to rozejrzę się z czystej ciekawości :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale śliczny kolorek :) Nie słyszałam jeszcze o tej firmie .

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczny kolorek :) pozostałe też się ciekawie zapowiadają :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Prawdziwa piękność, a historia z kopytami bardzo mi się spodobała :) Wpadł mi w oko pierwszy lakier z lewej, czekam na paznokciową prezentację :)

    OdpowiedzUsuń
  14. a tej firmy jeszcze nie poznałam ale kolorek ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Sama jestem ciekawa tej maści :D A co do lakieru to piękny kolor i wykończenie faktycznie wygląda na takie żelowe :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie się prezentuje. Uwielbiam takie kolory.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolor bardzo ładny - idealny na lato :)
    Będzie się cudnie prezentował na tle opalenizny. Różowy mi się podoba i ten srebrny pierwszy z lewej strony.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kolor zbyt cukierkowy jak dla mnie. Kiedyś widziałam jak lakierowano koniom kopyta i, jako laik w tej dziedzinie, byłam nieco zdziwiona:)

    OdpowiedzUsuń
  19. bardzo ładna piątka, mimo iż za różem nie przepadam to z chęcią zobaczę jak się będzie prezentował na paznokciach, a w oko najbardziej wpadł mi ten, który masz obecnie na paznokciach i pierwszy od lewej :)
    a o firmie nie miałam zielonego pojęcia, dobrze, że mnie oświeciłaś, bo jak kiedyś spotkam je w tkmaxx, to może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  20. zaobaczyłabym ten różooowy <3 kochana, tatuaż bolał?

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie miałam takiego lakieru jeszcze, ten który pokazujesz jest śliczny i rzeczywiście jego wykończenie już jest samo w sobie idealne i aż żal top nakładać. Z pozostałych kolorów blady róż i brąz chyba najbardziej mnie ciekawią :)

    OdpowiedzUsuń
  22. widzę tatuaż na nadgarstku :) mam również w tym miejscu,ale kokardkę :)
    Lakier jest piękny ♥
    Pozdrawiam, Brunetteblend!

    OdpowiedzUsuń
  23. pokaż fiolet ;) chociaż ten jest uroooczy <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Te dwa pierwsze lakiery od lewej są przeurocze ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam bardzo podobny odcień Wibo z blogerskiej serii :)
    Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  26. ale cudowne kolory jej , zazdroszcze :D <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękny odcień, nie znam tych lakierów.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie miałam nigdy, ale jak spotkam to kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowny kolor :) uwielbiam takie lakiery :) masz sliczny ksztalt plytki paznokciowej :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobra historia z tymi kopytami :) Uroczy kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  31. piękny kolor! Idealny na wiosnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo chetnie zobaczylabym 5105 na paznokciu przy jakiejs okazji :)
    ~PG

    OdpowiedzUsuń
  33. kolor jest naprawdę śliczny, podoba mi się jeszcze brąz:)

    OdpowiedzUsuń