A ty noś długie włosy, recenzja olejku Dabur Amla

Cześć!



Nawiązanie w tytule, to słowa piosenki Elektrycznych Gitar, dla ciekawych link tu . Dzisiaj napiszę Wam o olejku, który swoim działaniem, przebił moje oczekiwania co najmniej o głowę! Swoją przygodę z olejowaniem zaczęłam dość dawno, były wzloty i upadki. Niestety nie każdy olejowy heros sprawdzał się u mnie, efekty, były znikome, czasem nie było ich wcale. Wtedy poznałam olej z awokado, był idealny. Jednak szybko mi się znudził. Podobnie było z tym z pestek truskawek, chciałam czegoś więcej. Trafiłam na stronę z olejami orientalnymi, to było to. Poznałam się z Sesą, była to znajomość bardzo owocna. Jednak po pewnym czasie i tu zaczęło czegoś brakować. I wtedy na mojej drodze stanęła Amla, zakręciłą mi w głowie. Ta miłość trwa do dziś, jednak wcale nie jest taka bezkompromisowa...


Zacznijmy od krótkiej charakterystyki mojej partnerki, a więc poznajcie Amlę:

Amla to oczywiście nikt inny jak olej do włosów, ale uważajcie, jej pochodzenie jest iście szlachetne. Wywodzi się z Indii, a legenda głosi, że nawet Szecherezada wcierała ją sobie we włosy. Rodzice też nie banalni, ojciec dumny agrest indyjski Amla matka to olej z gatunku Canola, duet idealny. W papierach wpisali jej dobroczynne działanie na włosy i skórę głowy.

Jak widzicie zerkając w jej krótki życiorys, była to znajomość zdecydowanie warta uwagi. Tym bardziej, że myśląc o niej przed oczami stanął mi obraz cudownej bolywoodzkiej grzywy. Długa, gęsta, jednym słowem zjawiskowa. Ja lekko naiwny polaczek zamarzyłam o podobnym efekcie. W sumie nie zawiodłam się na mojej wybrance, zadbała o moje włosy bardzo porządnie. W Hinduski co prawda mi daleko, ale włosy odżyły!


Jako, że nie ma ideałów Amla ma też pewien mankament, niebosko śmierdzi. Tłumaczę sobie, może to w tych Indiach normalne, jednak smrodku znieść nie mogę. (wiem, że niektórzy są rozkochani w tym zapachu) Dlatego ja na nasze randki, na szczęście tylko dwa razy w tygodniu, wybieram się z spinaczem na nosie, taki nowy trend wśród zakochanych. Po pierwszych motylkach w brzuchu przyszedł czas na prawdziwe zachwyty. Po ponad miesięcznej znajomości widzę same plusy. Przede wszystkim włosy urosły mi o bagatela! 4,5 cm (nie używałam w tym czasie żadnej wcierki) stały się miękkie i mięsiste, co daje optyczny efekt jakby było ich więcej. Warto dodać, że Amla lubi jak wszytsko jest szajning, (ja to w końcu diamond, no nie) dlatego wydobywa blask naszych włosów. Subtelnie je przyciemnia, w końcu jakiś indyjski akcent musi być. Planujemy separację, żebyśmy się zbytni nie zżyły, a nasza znajomość dalej procentowała. W razie problemów bardzo łatwo spławić ją po randce. Spotkanie jednak nie powinno trwać dłużej niż 2 godziny, później robi się bardzo niegrzeczna.


Jeśli macie ochotę na ten orientalny, pachnący kadzidełkami romans, polecam. Skok w bok nikomu nie zaszkodzi, a może przerodzi się w coś większego? Mimo jej wad, myślę, że warto. Doznania po są warte poświęceń!

Skuszone?

ps: podoba się Wam taka forma postu?

31 komentarzy:

  1. Mnie kusić nie musisz, bo sama używam Amli :D
    Mimo, że uważam, ze Sesa to dobry olejek...to jednak Amla wygrywa :D Po Sesy strasznie wypadały mi włosy, Amla sprawiła, że są mocniejsze :D Tylko, że ja nakładam ją zawsze na skalp i włosy u nasady głowy, a na resztę kłaków nakładam krem z olejkami i masłem shea. Dzięki temu włosy się tak nie puszą :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie wypróbuję jak polecasz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba i ja wdam się w jakiś romansik z tym olejkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialnie to napisałaś! :))

    mi amla nie podchodziła jak kiedyś ją miałam, teraz mam wersje jaśmin i znów spróbuje, może coś się zmieniło :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ten olejek ale jej zapach mnie strasznie męczył często przez niego bolała mnie głowa :/ i na moich włosach nie widziałam efektów, może przez tą parafinę na pierwszym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna recenzja, niestety nigdy nie miałam tego olejku:)

    OdpowiedzUsuń
  7. używałam kiedyś i pamiętam, że dobrze działał, ale ten zapach... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba Elektryczne Gitary, nie Czerwone...Myślałam kiedyś o zakupie tego olejku, póki co mam kokosowy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobieto jak takie efekty, to i ja się skuszę :) może jakoś wytrzymam ten smrodek, chociaż powiem Ci, że mi śmierdział olejek łopianowy z GP, mimo iż jest prawie bezzapachowy, za to tak natłuszczał, że mimo iż kurację z nim zakończyłam chyba w listopadzie, to mój skalp wyleczył się z przetłuszczania dopiero w zeszłym miesiącu. A efektów żadnych, więc z chęcią wypróbuję ten.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja uwielbiam kadzidlane aromaty, ale nie jestem pewna, czy na włosach dam radę... ale że tak włosy po amli rosną?! nie może być! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj chyba pomimo smrodku wypróbuje, po ostatniej wizycie u fryzjera konieczny szybki wzrost:)

    OdpowiedzUsuń
  12. 4,5 cm to niezły przyrost!
    Zachęciłaś mnie, smród mi niestraszny. Już tyle smrodów na głowie (i twarzy) miewałam, że nic mnie nie powstrzyma :)
    No i ogromnie cieszyłabym się, gdyby mi włosy przyciemnił ten olejek, bo już sił nie mam do ich ciągłego rozjaśniania się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kupuj, kupuj, nowa nowa znajoma już nie może się doczekać wizyty na twoich włosach

      Usuń
  13. Już nie raz chciałam do wrzucić do zakupów, ale jakoś tak zawsze rezygnuję

    OdpowiedzUsuń
  14. fajnie napisana recenzja :D, pierwszy raz widzę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyrost zdecydowanie zaskakujący!
    Miałam wersję dla jasnych włosów i się z nią polubiłam, ale nic podobnego nie zauważyłam.

    Zdecydowanie za tym olejkiem przepada długość, która się ładnie świeciła :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Skuszona. Chyba też ją wyrwę na randkę, zwłaszcza że moje włosy cierpią w ostatnim miesiącu, jestem tak zestresowana i zmęczona przez to że pomieszkuję narazie u znajomych, że o dbaniu o włosy nie mam mowy.. :]

    Ps. Z tego co się zdążyłam właśnie zorientować to jak mnie nie było miałaś jakąś nie fajną akcję z szykującym się spotkaniem? Boże aż mi się nie chce wierzyć, że ktoś się tak na Ciebie uparł, że masakra, jakbym dorwała w swoje ręce....

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak ja nie lubię gdy kosmetyk jest dobry, ale zapach ma odpychający! Ale cóż, nie można mieć wszystkiego ;)
    Ładnie Ci te włoski urosły!

    OdpowiedzUsuń
  18. forma postu świetna ;D lekko się czyta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najwyższy level fanu :) Jestem zachwycona!!! :)

      Usuń
  19. olej z pestek truskawek?:D o matko, nie słyszałam jeszcze o takich cudach :) ale ten musze koniecznie spróbowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie przeżyłabym pewnie zapachu.

    Na niemieckiej stronie DM nie ma tego kremu z Balea, więc wydaje mi się, że jeśli jeszcze gdzieś jest, to są już same resztki ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi średnio ten olej podszedł ;( obciąża mi moje cienkie włosy ;(

    OdpowiedzUsuń
  22. olejek swietny ..naprawde sprawil ze moje wlosy nabraly polysku i staly sie nawet mocniejsze ,a uzywam go dosyc dlugo z polecenia znajomej hinduski ktora ma boskie dlugie geste wlosy ...tylko pozazdroscic !
    jedyny mankament tego olejku to faktycznie zapach nie zbyc zachwycajacy :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Uśmiałam się zdrowo czytając ten opis :D Z Amlą mi jakoś nigdy nie jest po drodze - a to jeden olej stoi otwarty, a to kolejny, a postanowienie mam mocne, żeby nie chomikować zbiorów. Z drugiej strony te efekty o których piszesz niezmiernie mnie kuszą i chętnie bym takowe zaobserwowała na własnych włosach.

    OdpowiedzUsuń
  24. ja wręcz przeciwnie aż się palę do randek z Amlą, uwielbiam ten zapach jako jeden z niewielu :))

    OdpowiedzUsuń