Cześć!
Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że mogę znów dla Was pisać. Po paru tygodniach perypetii z monterami wreszcie udało mi się uzyskać dostęp do sieci. Jednak żeby nie było tak różowo zepsuł mi się aparat, tylko ja mogę mieć takiego farta, żeby dwa miesiące od zakupu padło lcd, chlip chlip. Mój przyjaciel już kuruje się w serwisie, mam nadzieję, że wróci z niego szybko!
Druga sprawa to spotkanie, zachęcam do zgłaszania się. Racja, do czerwca sporo czasu, ale warto wygospodarować chwilę i dołączyć do nas. Nie zabraknie też atrakcji, mogę uchylić rąbka tajemnica, że będzie mini koncert, muzycy medialni i większości napewno znani :) Jeszcze raz namawiam do wzięcia udziału, po więcej informacji zapraszam tu KLIK .
Dziś mam dla Was recenzję balsamu do ust od Craft'n'Beauty. Jak wiecie, a może i nie wiecie ta marka to blogowe dziecko naszych koleżanek z blogosfery, mianowicie Cosmefreak i Smykusmyka. Dziewczyny połączyła pasja do "kręcenia" kosmetyków i całkiem niedawno postanowiły podzielić się nią ze światem. Chcecie poznać efekty?
Kupując w Craft'n'Beuty możemy być pewne składników, które tworzą balsam. Dziewczyny dbają, by wszystko co najlepsze dla naszej skóry weszło w skład kosmetyków, który wychodzą spod ich ręki. W tym wypadku nasze usta pielęgnują: wosk pszczeli, masło shea, olej kokosowy, witaminy a i e. Same widzicie, wszytsko prosto z natury. Mi trafił się maluch o boskim aromacie różowej waty cukrowej, pachnie cudownie!
Zaczęłam go używać dokładnie 15 lutego i od tamtej pory nie rozstaje się z nim, sięgam po niego parę razy w ciąg dnia. Mimo tak długiego i częstego używania nie wysuszył moich ust. Co niestety innym balsamom przy używaniu na dłuższą metę zdarzało się dość często. Jego działanie nie jest może bardzo intensywne i mam wrażenie, że z regenaracją mocno spękanych warg nie poradziłby sobie. Jednak nie jest to przecież jego zadanie! Śmiało mogę powiedzieć, że jest idealny do codziennej pielęgnacji naszych ust. Przyjemnie je nawilża i wygładza. Efekt nie jest krótkotrwały, utrzymuje się pare godzin po posmarowaniu. Po paru dniach regularnego stosowania zauważyłam, że usta są odyżwione, ładniej prezentują się wizualnie i są miękkie. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba! Używaniu towarzyszy przyjemny słodki posmak i boski zapach waty cukrowej, taki typowy słodziak.
W porówaniu do drogeryjnych balsamów wypada super, różni go przede wszystkim naturalny, przyjazny (i krótki!) skład. Jego kolejnym atutem jest fakt, iż nie wysusza ust. Jego cena również zachęca do zakupów (13 zł). Znajdziecie go w różnych wersjach smakowych: caffe latte czy arbuz. Myślę, że warto poczynić taką inwestycję w nasze usta. A więc buziak!
ps: Nie bijcie, ale trochę wyszłam z wprawy, jeśli chodzi o pisanie. Będzie tylko lepiej (:
Ja bym nie dała rady bez internetu aż tyle :P
OdpowiedzUsuńJejku wata cukrowa to coś co kocham :D Tak więc i jego pewnie szybciutko bym pokochała :) tym bardziej, że skład idealny, a dużego problemu z wysuszaniem ust nie mam :) Szkoda, że nie pokazałaś jak wygląda sam balsamik, bo jestem strasznie ciekawa:P
ja mam caffe latte i jak nie lubię kawy, tak ten balsam uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńracja --> w porównaniu do sklepowych produktów ten jest ideałem :)
OdpowiedzUsuńja mam dwie wersje :D by miec je cały czas ze soba :)
Właśnie się zastanawiam, czy kiedyś próbowałam waty cukrowej... Chyba nie wiem, jaki to smak.
OdpowiedzUsuńJak znajdę chwilkę, to zwiedzę stronę Craft & Beauty.
ja mam winogrono i też uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńfajnie sie zapowiada, bardzo podoba mi sie inicjatywa dziewczyn ;)
OdpowiedzUsuńsuper inicjatywa-podoba mi się
OdpowiedzUsuńSuper inicjatywa dziewczyn :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie sie zastanawiałam co się z Toba działo!
OdpowiedzUsuńale słodko :D
OdpowiedzUsuńAhh wata cukrowa...balsam musi mieć niesamowity zapach...:-)
OdpowiedzUsuńooo wata cukrowa! i jeszcze arbuz! zrobiłam się głodna, a to chyba nie o to chodziło ;)
OdpowiedzUsuńmniam <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na rozdanie!;)
Myślę, że polubiłaby m ten kosmetyk, ponieważ kocham zapach i smak waty cukrowej :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie rozkoszuję się arbuzowym balsamem do ust i "potem elfa" który cudnie daje zapach topiąc się w gliniamym kominku :) Dziewczyny fajne rzeczy tworzą trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuń