Witajcie,
Dziś zapraszam Was na pierwszy w histori bloga pojedynek. Gościmy dziś dwa łudząco podbne produkty do mycia rąk od Bath and Body Works. Peelingujące, antybakteryjne mydło oraz piankę do mycia rąk.
Przyjrzymy się im z bliska:
Pianka dobrze myje przy czym delikatnie otula ręce. Zapach jest soczysty bardzo relaistyczny, jednak czuć w nim nutke chemii. Przeżyłam spore rozczarownie, gdy chwile po wyjściu z łazienki nie zostało z niego nic na dłoniach. Lubie, kiedy zapach zostaje ze mną choć chwile po myciu. Dodatkowo pianka na dłuższą mete wysusza skóre dłoni. Wydajność jest jak najbardziej na plus. Takie opakowanie starcza mi na około 2 miesiące, korzystają z niego wszyscy domownicy. Pompka nie zacina się. Cena regularna nijak ma się do jakości tego produktu. Jednak, gdy możemy ją dostać na wyprzeżdasz w promocji 4 w cenie 2 a jedna sztuka kosztuje mniej więcej 7 zł sięgam po nią mimo jej minusów.
Żelowe mydło peelingujące o właściwościach antybakteryjnych. Dobrze oczyszcza a przy okazji delikatnie ściera martwy naskórek. To świetna opcja dla osób zabieganych nie mających zbyt dużo czasu na pięlgnacje dłoni. Zapach kuchenej cytryny jest wprost nieziemski, świeżo wyciśniętsok z tego owocu, doskonale odwzorowany. Ku moim początkowym obawom ani trochę nie przypomina odświeżaczy powietrza. Co najważniejsze w odróżnieniu do piankowej siostry jego zapach utrzymuje się po myciu, dla mnie to ogormny plus! Jednak mają czynik wspólny, podsuszanie. Jeśli chodzi o wydajność jest niższa niż pianki, przy regularnym stosowaniu jest to miesiąc z małym hakiem.
Obu mydełkom jest daleko do ideału, jednak mojemu sercu bliższe jest to peelingujące. Podoba mi się jego wszechstronność oraz długo utrzymujący się zapach. Przyznam się Wam, że pomimo manakamentów kupuje te produkty regularnie, lecz tylko w promocji 4 w cenie 2. Płacąc wtedy 7 zł za butelek jestem w stanie wybaczyć im te niedociągnięcia. Po każdym myciu łapek wcieram w nie balsam, więc podsuszanie mi niestraszne. Testowałam je w wielu wersjach zapachowych, jednak to te owocowe są moim ulubieńcami. Jeśli traficie na szalone promocje w warszawskich Bath and Body Works mimo wszytsko poelcam przyjrzeć się tym przyjemniaczkom.
Chętnie bym kupiła piankę gdyby nie wysuszała.,
OdpowiedzUsuńmiałam kitchen lemon - zapach piękny, a i działanie wg mnie całkiem przyzwoite ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma tego sklepu w moim mieście :( Ale dużo osób mówi, że te produkty wysuszają
OdpowiedzUsuńChce je<3 dla samych zapachów !
OdpowiedzUsuńja bym chętnie to peelingujące wyprobowała;D
OdpowiedzUsuńWcześniej, z ich produktów do rąk, słyszałam głównie o żelach antybakteryjnych i właśnie tych mydłach w piance, ale ta wersja z peelingiem zdecydowanie bardziej mnie kusi do zakupu ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie miałam z tej firmy, czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńWybrałabym piankę! ;) Uwielbiam pianki.
OdpowiedzUsuńwolę już zelowe peelingujące :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie napisałaś tą recenzję :D
OdpowiedzUsuńMoje łapy nie mają tak dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednego ani drugiego, ale to po te peelingujące sięgnęłabym najpierw ;D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze, mam swoje sprawdzone mydła w płynie.
OdpowiedzUsuńKurcze, szkoda że oba mydełka mają wady. Skusiłabym się na to jabłkowe, ale skoro wysusza, a zapach się nie utrzymuje na dłoniach zbyt długo, to nie chciałabym go kupić i wyrzucić pieniędzy w błoto :)
OdpowiedzUsuńFenomen.. wysuszają, a ludzie i tak to kupują ;D
OdpowiedzUsuńNie no.. jestem w stanie to zrozumieć, bo czasem sama coś kupuję dla samego zapachu :)
Skoro wysuszają to mimo wszystko bym ich nie kupiła xD
OdpowiedzUsuńUżywałam tylko pianek do mycia rąk i mimo ładnych zapachów, raczej nie będę ich kupować. Za bardzo wysuszają. Może kiedyś spróbuję peelingu, ale tylko kiedy trafię dobrą okazję. Normalnie nie opłaca się tam kupować ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię te pianki, u mnie nie wysuszają. :) A na peelingujące będę musiała się skusić, ale też na jakiejś promocji :P
OdpowiedzUsuńMam piankę z BBW w kuchni tą z.. zapomniałam no ;) i ją uwielbiam. Siedziała w szafce długi czas, w końcu ją odpaliłam i jestem zachwycona, jak ładnie myje i jest bardzo wydajna. Mam jeszcze zapas i zamierzam ich używac regularnie. Ale kupię tylko w promocji ;)
OdpowiedzUsuńpeelingującego mydła nie miałam, ale ich pianki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńja niestety nic z bbw nie mialam :(
OdpowiedzUsuńnie znam tych produktów, ale ciekawie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym porównaniem :)
OdpowiedzUsuńO tych piankach do mycia rak słyszałam ale o wersjach peelingujących nie, najchętniej wypróbowałabym obie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jednak nie przywiązuje wagi czy pianka czy mydło. Byle by było i nie wysuszało :D
OdpowiedzUsuńNie znałam tych produktów:) Warto wypróbować:) peelingujące mydło..... fajnie brzmi:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te produkty są tak kiepsko dostępne poza Warszawą ;)
OdpowiedzUsuńChyba muszę się wybrać i powąchać cytrynkę, bo nie mogę się przekonać i ciągle sobie wyobrażam okropny zapach płynu do mycia naczyń :D
OdpowiedzUsuńJa również wypróbowałabym piankę, ale moja skóra jest zbyt sucha na kolejne wysuszanie ;(
OdpowiedzUsuńo masz, chyba skusze się na piankę :) nawet jeżeli nie jest trwała w zapachu :)
OdpowiedzUsuń